TEOLOG
 


"Psy Pana" ruszają do akcji
Kościół i państwo


Groźba odwołania biskupów, którzy nie wykazali gotowości do współpracy, nie była frazesem. Wskazywała ona na istniejącą jeszcze słabą stronę, a mianowicie na przypuszczalnie nikły zapał co do chęci śledzenia podejrzanych (lub też w ogóle braku zapału do do pracy) ze strony biskupów i proboszczy. Sytuacja ta mogła ulec zmianie jedynie przez powołanie do akcji działań, które niezależnie od miejscowych wpływów, byłyby wsparte odpowiednimi uprawnieniami. Do takiego właśnie zadania powołano zakon kościelny – Dominikanów. Hiszpański prezbiter, Dominik (1170-1221), wyróżniający się na południu Francji tym, że naśladując skromność katarów i chodząc pieszo, głosił kazania przeciwko heretykom. Przebywając w jednym z klasztorów i mając w zasięgu wzroku jeden z ostatnich zamków katarów -Montsegur- miał "wizję", której wynikiem było pojawienie się różańca, w celu włączenia także i "matki Bożej" w przebieg prześladowań heretyków. Podczas wypraw krzyżowych przeciwko heretykom, Dominik pełnił funkcję doradcy dowódcy wojsk Simona von Montfort z zadaniem sądzenia ich i posyłania na stos. "Tylko nieliczni święci mieli ręce mniej zbroczone krwią od niego" – piszą autorzy Baigenet i Leigh. W roku 1216 zakon Dominika zostaje oficjalnie uznany przez papieża. Nie było dziełem przypadku, że w swoich statutach Dominik mówił o orientacji bliskiej Augustianom, zakonowi "duchowego ojca inkwizycji" – Augustyna. Emblematem zakonu był pies z zapaloną pochodnią w pysku, gdyż Dominikanie określali siebie samych nieraz słowami: "Psy Pana" (Domini canes), co też pokrywa się z imieniem założyciela zakonu. Papież Grzegorz IX, "zatwardziały  starzec o cholerycznym usposobieniu", w 1233 r. zlecił Dominikanom zadanie, by wytępili herezję oraz ogłosił utworzenie stałego trybunału, w którego skład mieli wchodzić sprzymierzeńcy Dominikanów. W ten sposób zaprowadzono oficjalną inkwizycję – przy czym należy podkreślić fakt, że był to czas, gdy w południowej Francji katarzy zostali już prawie całkowicie wymordowani. Chodziło więc o to, aby usunąć raz na zawsze jekiekolwiek ślady sympatii ze strony ludności w stosunku do każdego przejawu herezji. Pierwszych inkwizytorów powołano w Tuluzie już w 1234 roku. Jak poważnie traktowali swoje zadanie, można było się przekonać już w pierwszym roku ich działalności. Pewnego razu Dominikanie otrzymali wiadomość o umierąjącej kobiecie, która wzięła udział w obrzędzie katarskim o charakterze sakramentu tzw. consolamentum. Wielu katarów dopiero tuż przed śmiercią decydowało się na ten krok, by dołączyć do "doskonałych". Zagorzali tropiciele heretyków wpadli do domu umierającej, przesłuchali ją i wraz z łożem śmierci wynieśli na plac straceń, gdzie bezzwłocznie została spalona. "W ten sposób Dominikanie z Tuluzy ukoronowali uroczystości  właśnie co beatyfikowanego Dominika poprzez ofiarę całopalną, którą był człowiek."

Kogo może więc zdziwić fakt, że Dominikanie zostali wydaleni przez konsula miasta już rok później?

Musieli swoje czyny pożałować. Zostali eskomunikowani i musieli zawrócić z drogi inkwizycji.

Mnisi katoliccy zemścili się, nawet kości zmarłych rzekomo heretyków odkopywali, nieśli po ulicach i publicznie palili.

Źródło: Matthias Holzbauer, Der Steinadler und sein Schwefelgeruch, Marktheidenfeld 2003
 

Teolog           /           Wolny Duch

Der Text  kann wie folgt zitiert werden:
Zeitschrift "Der Theologe", Hrsg. Dieter Potzel; Matthias Holzbauer, "
Psy Pana" – ruszają do akcji – Kościół i państwo, Marktheidenfeld 2003, zit. nach theologe.de/psy-pana_ruszaja-do-akcji.htm, Fassung vom 17.1.2023, Copyright © und Impressum siehe hier.

 

Impressum

Datenschutz


E-Mail: info@theologe.de